29 maj 17 |
Definicje
|
Dekanat Czchów |
Menu
Wejdź, proszę,
STRONA GŁÓWNA
Wioski i szkoły
Tropie - wieś
Kościoły i Święci
Dekanat Czchów
Braterstwo
1.SANKTUARIA
Ine zakutia bratstva
Genealogie
Pietrzakowie
Genealogia Polaków,
Jeśli zalecisz ją
AUTOR
©
Copyright
|
Materiał do użytku ogólnego, nauczania regionalnego i
konkursu szkolnego Na tej stronie:
1.Parafia
2.Kosciół 3.Sztuka
kościołów 4.Święci i
ich kult
1. Parafia
Polskie słowo parafia pochodzi od greckiego para-phyo
'róść obok czegoś'. Natomiast łaciński odpowiednik tego słowa, paroecia,
pochodzi od greckiego para-oikos 'sąsiad'. Jedno i drugie wskazuje,
że parafia to wspólnota żyjąca i rozwijająca się obok, w sąsiedztwie innych wspólnot, oddzielna
od nich, mająca specjalny, wyjątkowy i niepowtarzalny cel: zbawienie ludzi. 2. Kościół
Polskie słowo kościół
pochodzi z czeskiego kostel, a to od niemieckiego kasztel 'zamek'
a to zaś z rzymskiego
castellum 'mały obóz'. Pierwotne bowiem kościoły w
Czechach i w Polsce przeważnie znajdowały się na
zamkach, a na podzamczach zawsze były otoczone zamkniętym murem. Od nazwy budynku
kościół pochodzi nazwa gromadzącej się w nim wspólnoty
wierzących, czyli Kościoła.
3. Sztuka kościołów
Najstarsze polskie świątynie powstawały wtedy, gdy w Europie
panował styl rzymski, czyli po łacinie romański. Mury świątyń były
grube, kamienie dobrze ociosane i ściśle przylegające do siebie, tynki bardzo
cienkie, tylko wyrównujące lico kamieni; okna bardzo małe, u góry zasklepione
łukiem półokrągłym. W naszej diecezji tylko kościół w Tropiu jest romański w swojej
istotnej części. Jakieś romańskie cząstki, pozostałe po poprzednim,
zburzonym kościele, posiada także kościół w Czchowie. 4. Święci i ich kult
Święci to bohaterzy wiary i miłości Boga. Aby Kościół uznał kogoś za
świętego, czyli go kanonizował, musi mieć pewność, że objawiło się w nim nie
samo ludzkie bohaterstwo, lecz świętość Boga. Bóg nas potrzebuje; chce naszego i świętych wstawiennictwa za świat Nasze sanktuarium żyje na co dzień kultem świętych. Parafianie i pielgrzymi codziennie wzywają świętych, prosząc o wstawiennictwo u Boga. Jaki sens ma ten zwyczaj? Jakie jest jego uzasadnienie? Mądry artykuł na ten temat napisał o. Jacek Salij. Cytuję go z portalu Opoka. ROZGNIEWANY BÓG I MIŁOSIERNA MATKAZ listu: >>Nie mogę się pogodzić ze słowami z pieśni "Serdeczna Matko": "Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze". Przecież to naiwność (i obraza boska) sądzić że Maryja, która jest tylko Bożym stworzeniem, jest bardziej miłosierna niż Bóg. Przeglądnąłem pod tym kątem pieśni maryjne w mojej książeczce do nabożeństwa. Niestety, ten gorszący obraz rozgniewanego Boga i miłosiernej Matki powtarza się kilka razy: "A chociaż Syn Twój w gniewie mnie ukarze — Matka za dzieckiem w obronie powstanie. (...) A za kim, Matko, na sądzie się wstawisz — Ten wieczną śmiercią nigdy nie zaginie"; Tak jest w pieśni ,,Biedny, kto Ciebie". A w innej pieśni (co prawda, mało śpiewanej): "Racz na nas wejrzeć, Matko miłosierna — Rozbrój gniew Syna, Opiekunko wierna"<<. Ale takie właśnie "gorszące" obrazy znajdują się w Piśmie Świętym! Proszę spojrzeć na obraz rozgniewanego Boga i miłosiernego Mojżesza: ,,Postanowił ich wytracić, gdyby nie Mojżesz, Jego wybraniec: on wstawił się do Niego, aby gniew Jego odwrócić, aby ich nie zniszczył" (Ps 106,23). W ogóle warto pomedytować nieco nad biblijnymi opisami modlitwy wstawienniczej Abrahama (Rdz 18,23—33), Mojżesza (Wj 17,11—13; 32,9—14; Lb 11,ln; 21,7; Pwt 9,18—20), Samuela (1 Sm 7,7; 12,23), Jeremiasza (Jr 14,7—9; 14,19—21). Wydaje mi się bowiem, że — wbrew pozorom — Pański problem nie wynika bynajmniej z religijnej troski o cześć należną Bogu, ale z niedocenienia ważności modlitwy wstawienniczej. Przecież to właśnie Bóg tak nas stworzył, żebyśmy sobie wzajemnie pomagali i jedni drugich chronili przed złem. I nie gdzie indziej, ale w Piśmie Świętym Bóg skarży się na to, że nie znajduje nikogo, kto by powstrzymał Jego karzącą rękę: "I szukałem wśród nich człowieka, który by wystawił mur [przeciwko Mnie] i stanął w wyłomie przede Mną, by bronił tej ziemi i przeszkodził Mi w jej niszczeniu, a nie znalazłem takiego" (Ez 22,30). Ilekroć głoszę rekolekcje dla księży, odwołuję się do tej Bożej skargi, ażeby przypomnieć, jak wielkim obowiązkiem duszpasterskim jest modlić się za ludzi, wśród których kapłanowi przyszło pracować. Mam takie wewnętrzne przekonanie (a czy mam rację, m.in. Pan to będzie wiedział), że sprzeciwy wobec obrazu Maryi powstrzymującej Boży gniew zdradzają zaniedbanie modlitwy wstawienniczej we własnym życiu. Dzisiaj, w czasach zwycięskiego indywidualizmu, nieraz nawet głęboko wierzący rodzice zapominają o tym, żeby codziennie modlić się za swoje dzieci. Może częściej modli się proboszcz za swoich parafian, ale zapewne trudno by nam było spotkać nauczyciela, który modli się za swoich uczniów, albo dziennikarza modlącego się za swoich czytelników lub słuchaczy. Najwyższy czas, żeby dotarły wreszcie do nas biblijne świadectwa i wezwania dotyczące modlitwy wstawienniczej. Również w Nowym Testamencie jest ich niemało. "Nie przestajemy za was się modlić — wyznaje Apostoł Paweł — i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli", itd. (Kol 1,9n; por. Ef 1,15—19; Flp 1,9n; 1 J 5,16). Paweł liczy zresztą na wzajemność: "Proszę was, bracia, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez miłość Ducha, abyście udzielili mi wsparcia modłami waszymi za mnie do Boga" (Rz 15,30; por. 2 Kor 1,10n; Kol 4,3; 2 Tes 3,1; Hbr 13,18). Modlitwa wstawiennicza przybiera niekiedy postać walki. "Rodak wasz, Epafras, zawsze walczy za was w modlitwach, o to, abyście stali mocno, doskonali w pełnieniu każdej woli Bożej" (Kol 4,12). Również Apostoł Paweł czuje się poniekąd wojownikiem: "Chcę, abyście wiedzieli, jak wielką walkę toczę o was" (Kol 2,1). Zapytajmy niedyskretnie: z kim walczą podczas swoich modlitw Epafras i Paweł? Cytowaliśmy przed chwilą tekst Ez 22,30, zatem jest to pytanie retoryczne. W żywotach świętych można znaleźć wiele przejmujących opisów takiej walki z Bogiem o zbawienie grzeszników. Jak to? Czyżby Mojżeszowi, Pawłowi, czy choćby nawet Matce Najświętszej bardziej zależało na zbawieniu grzeszników niż samemu Panu Bogu? Gdyby takie ujęcie znajdowało się w pieśniach maryjnych, można by zrobić w nich korekty albo przestać je śpiewać. Jednak Pismo Święte stanowi normę wiary. Zatem coś pożytecznego dla naszej wiary musimy zrobić z tym faktem, że Pismo Święte tyle razy mówi o walce, jaką toczą z Bogiem o zbawienie grzeszników Boży przyjaciele. Najpierw jednak musimy sobie uświadomić dwie prawdy. Po pierwsze, Bóg jest Miłością i zawsze miejmy to za dogmat, że Jemu bardziej zależy na naszym dobru niż nam samym. Zatem jeżeli niekiedy przybiera postać naszego "wroga" (por. np. Pwt 32,20n; Hi 13,24; 33,10), to niewątpliwie również wówczas zależy Mu na naszym dobru. Po wtóre, ilekroć jakieś stworzenie autentycznie ujmuje się za naszym dobrem, zawsze ostatecznym źródłem tego jest Boża miłość do nas. Krótko mówiąc, to kochający ludzi Bóg uzdolnił i poruszył Mojżesza do tego, żeby "walczył" z Nim o przebaczenie dla grzesznego ludu. W przepięknej książce o Mojżeszu, która stanowi próbę podsumowania mądrości żydowskiej na temat tego wielkiego proroka, wyjaśnia się to następująco: "Pamiętaj — zwierza się Bóg Mojżeszowi — że w moim Prawie są przemieszane sprawiedliwość i miłosierdzie, bo gdyby było tylko miłosierdziem, czy grzech nie zniszczyłby świata? A gdyby było tylko sprawiedliwością, czyż sprawiedliwość nie zniszczyłaby grzesznika? Ponieważ mogłeś oglądać Mnie twarzą w twarz, niech twoje oblicze będzie łagodnością, kiedy moje będzie sprawiedliwością". Spróbujmy sobie uprzytomnić, że Boże przebaczenie oznacza pojednanie z Bogiem i z Bożymi przyjaciółmi. Niemożliwe jest pojednanie z Bogiem bez jednoczesnego wejścia we wspólnotę Bożych przyjaciół, pojednanie z Bogiem oznacza bowiem otwarcie się na miłość, włączenie się w powszechny krwiobieg miłości. Otóż tragedia grzesznika polega na tym, że zmarnował on w sobie udzielone mu przez Stwórcę zdolności do autentycznego życia miłością. Zatem ściągnął on na siebie gniew Boży (por. Rz 2,5; Kol 3,6; Ap 6,16n) — w tym sensie, że obiektywnie stał się on osobnikiem żyjącym poza miłością, którego życie przemieniło się w coś absurdalnego. Nawet jednak w tej beznadziejnej sytuacji nieskończona miłość Boża nie pozostawia grzesznika bez nadziei. Spoczywa na nim gniew Boży, bo Bóg nie może przyklaskiwać złu albo się nim nie przejmować. Zarazem jednak świat, w którym grzesznik żyje, nadal jest pełen Bożych przyjaciół. Tu mała dygresja na temat Bożych przyjaciół. Zbawiciel wszystkich, Jezus Chrystus, wielu swoich przyjaciół ogarnia zbawiającą łaską, wielu innych już do zbawienia doprowadził, swoją zaś Matkę obdarzył niewyobrażalną pełnią zbawienia. Otóż być w łasce znaczy znajdować się w powszechnym krwiobiegu miłości, który zmierza do ukształtowania wszystkich przyjaciół Bożych w jedno Ciało Chrystusa. Natomiast być zbawionym, to znaczy stanowić cząstkę Ciała Chrystusa już całkowicie i w sposób ostateczny. Otóż orędownictwo świętych w niebie oraz modlitwa wstawiennicza zanoszona przez przyjaciół Bożych dopiero dążących do zbawienia — jest konsekwencją tego, że są oni naprawdę przyjaciółmi Bożymi. Bo być Bożym przyjacielem, to znaczy cierpieć z tego powodu, że ktoś znajduje się poza Bożą wspólnotą, to znaczy próbować włączać do krwiobiegu miłości nawet tych, którzy jakby już stali się do tego niezdolni. Rzecz jasna, tej wielkoduszności przyjaciele Boży, nawet Matka Najświętsza, nie mają sami z siebie. Wypełnia ich miłość Boża i to ona każe im walczyć o każdego, kto się znalazł poza krwiobiegiem wiekuistej miłości. Nie sam z siebie "walczył" Mojżesz z Bogiem o zbuntowany lud, pobudzała go do tego i uzdolniła miłość Boża. Również miłość, jaką ogarnia ją Syn Boży, który dla naszego zbawienia raczył stać się jej Synem, czyni Matkę Najświętszą tak przedziwnym naczyniem miłosierdzia dla największych nawet grzeszników. Zamiast więc lękać się tych sformułowań z pieśni maryjnych, które tak Pana zaniepokoiły, raczej wysławiajmy Boga za to, że oczekuje od nas modlitwy wstawienniczej, a Matkę Najświętszą uzdolnił do orędownictwa tak nadzwyczajnego. Gdyby zechciał Pan bardziej pogłębić sobie znajomość tego problemu, polecam zwłaszcza trzy teksty. Poruszające świadectwo na ten temat złożyła święta Małgorzata Alacoque. Z kolei o obrazie Matki Boskiej Łaskawej (jest to obraz Maryi, łamiącej strzały gniewu Bożego) piękne studium napisała Beata Szafraniec. Mamy ponadto całą książkę poświęconą ikonie modlitwy wstawienniczej. A na koniec warto zauważyć, że aprobowane przez władzę kościelną objawienia Pana Jezusa i Matki Bożej są w zakresie naszego tematu jednoznacznie komplementarne. Objawiający się Siostrze Faustynie Pan Jezus wciąż przypominał o Bożym Miłosierdziu, natomiast Matka Boża objawiająca się w Lourdes, La Salette czy Fatimie wciąż mówiła o karze Bożej, jaka nas czeka, jeśli się nie nawrócimy. (o.Jacek Salij OP) 5. Relikwie i ich kult
Materialne pozostałości po ludziach szanowanych i miłowanych,
czy to cielesne, jak np. kości, czy rzeczowe, jak np. modlitewnik drogiego
człowieka, nazywa się relikwiami. W Ewangelii wielokrotnie odnotowano o pobożnym traktowaniu rzeczy związanych z jeszcze żyjącym Jezusem, np. o ufnym dotykaniu się szat Jezusowych, a nawet samych frędzli Jego płaszcza dla uzyskania zdrowia. I bywali uzdrowieni (Mt 9,20; Mk 5,27 i 6,56; Łk 8,44). Dzieje Apostolskie podają fakt, że do Piotra przynoszono chorych, żeby przynajmniej cień jego ciała padł na którego z nich dla uzdrowienia (Dz 5,15). W innym miejscu Dzieje podają, że w Efezie nakładano na chorych chusty i przepaski z ciała Pawła apostoła, z cudownym skutkiem (Dz 19,12). Wiele mówiący jest opis pogrzebu Jezusa, wskazujący, z jaką czcią traktowano Jego ciało. Józef z Arymatei najpierw prosił Piłata o ciało Jezusa; otrzymawszy je, owinął w czyste płótno, złożył je w nowym grobie, który został wykuty w skale. A potem, po odejściu uczestników, dwie kobiety pozostały przy grobie, jakby dla adoracji relikwii. Potem znów odwiedzają go z pachnącymi i drogimi olejkami, aby ze czcią namaścić ciało Jezusa. Na pewno nie bez powodu Ewangelista podaje te szczegóły. Zabezpieczono też samo drzewo krzyża, na którym Jezus złożył Ojcu ofiarę. Odnaleziono je po trzystu latach w trakcie porządkowania wzgórza Golgoty, po zburzeniu postawionego tam kiedyś wielkiego posągu bóstwa pogańskiego. Więc pośmiertne ciało Jezusa i Jego krzyż - to pierwsze chrześcijańskie relikwie. Ze wzruszającym przejawem czci relikwii świętego męczennika spotykamy się w czasach uczniów apostolskich, w opisie męczeństwa św. Polikarpa, biskupa Smyrny w Małej Azji. Był on uczniem św. Jana Ewangelisty i nawet przez niego miał być ochrzczony. Już za życia, ze względu na jego świętość, starano się dotknąć jego ciała. Kiedy zaś został umęczony, a było to około 155 r. po Chr., "zawistny, zazdrosny i zły wróg plemienia sprawiedliwych", żeby chrześcijanie nie oddawali - zgodnie ze swoim już utrwalonym zwyczajem - czci ciału męczennika, nakazał je spalić. Chrześcijanom nie pozwolono wyciągnąć z ognia płonących szczątków. Ale jednak coś się im udało uratować, bowiem napisali: "Mogliśmy później zebrać jego kości, cenniejsze od klejnotów i droższe od złota, aby je złożyć w miejscu stosownym. Tam też, jeśli to będzie możliwe, pozwoli Pan spotkać się razem w weselu wielkim i radości, aby obchodzić rocznicę męczeństwa Polikarpa jako dzień jego narodzin i w ten sposób wspominać tych, którzy walczyli przed nami, a zarazem ćwiczyć i przygotowywać tych, którzy będą walczyć w przyszłości". Ci starożytni chrześcijanie rozumieli, że ta cześć świętych i ich relikwii jest przejawem czci Chrystusa samego. Bowiem, jak mówili: "Jemu składamy hołd naszej adoracji, gdyż jest Synem Bożym, męczenników zaś kochamy jako uczniów i naśladowców Pana; a jest to rzeczą słuszną, gdyż w stopniu niezrównanym oddali się oni swojemu Królowi i Mistrzowi. Obyśmy i my również stali się ich towarzyszami i naśladowcami". * * *
W tych poglądach niemal pierwszych chrześcijan na temat
czci świętych i relikwii widać wyraźnie odbicie i realizację słów Jezusa: "Kto mi służy,
tego uczci mój Ojciec" (J 12,26).
6. Sanktuarium
Już w starożytnym Izraelu, jak zaświadcza Pismo św., żydzi
mieli takie wyodrębnione miejsca, uświęcone ważnymi wydarzeniami, dokąd
pielgrzymowali i gdzie odczuwali szczególną bliskość Boga, np. góra Synaj, Horeb
lub Mamre. 7. Pielgrzymowanie do sanktuarium
Łacińskie słowo
peregrinus oznaczało człowieka obcego, przybysza i wędrowca. Od tego
wyrazu powstało polskie słowo pielgrzym i pielgrzymować.
Str.pryw.-genealog. PIETRZAKOWIE, FIUTOWIE, JANIKOWIE, SZLAGOWIE Nadto: Gierałtowie |