Początki
chrystianizacji na Sądecczyźnie
Ogromnie ważne jest
znać swoje korzenie, nie tylko te rodzinne, rodowe, ale i narodowe, by się
nie zagubić w gąszczach tego świata. „Drzewo bez korzeni nadaje się tylko na
drewno”. To hasło wykorzystał np. niemiecki archeolog, rasista G. Kossina,
kreśląc obraz starożytnych Słowian i Polski bez korzeni w Europie Środkowej,
dając ideologiczną podstawę dla niemieckiego rewizjonizmu jako przyczyny II wojny
światowej. Inni, niestety z naszego kraju, poszli jeszcze dalej, wprowadzając do szkolnych
podręczników fałszywą tezę o bardzo późnym przybyciu Słowian z Azji do
Europy, w
dorzecza Wisły i Odry. Tezę tę obaliła dopiero genealogia paleogenomiczna
genetycznego rodu
R1a w licznych badaniach od roku 2008, np. Haak, Allentoft, Bałanowski
i inni, wykazując, że ten ród żył na naszych ziemiach co najmniej około 3000
lat przed Chrystusem, od co najmniej archeologicznej kultury ceramiki
sznurowej, zapewne
praindoeuropejskiej. Sam czołowy genetyk rosyjski, Oleg Bałanowski, wskazuje
na Polskę jako ojczyznę wszystkich Prasłowian (stąd zaskakujący tytuł jego wywiadu w Gazeta.ru: "Podrap Rosjanina, znajdziesz Polaka").
Jeszcze bardziej ważne jest znać korzenie swojej wiary i życia religijnego. Muszą one tkwić w Chrystusie i Ewangelii, a nośnikiem tych dóbr jest żywa i dobrze zweryfikowana tradycja Kościoła. Z tego wyrasta chrystianizacyjna misja Kościoła.
Misja chrystianizacyjna na Sądecczyźnie - skąd i kiedy?
UZASADNIENIE 1. Z Imperium w okresie wpływów rzymskich III-IV w.? Można by rozważać możliwość przybycia pierwszych głosicieli wiary na Ziemię Sądecką już w okresie tzw. wpływów rzymskich, np. w III-IV wieku po narodzeniu Chrystusa, bowiem wtedy w Kotlinie Sądeckiej działało jakieś rzymskie faktorium kupieckie, o czym świadczą liczne tu monety rzymskie z tamtych czasów (takich faktoriów było wówczas w Polsce co najmniej kilka). Skądinąd zaś wiadomo, że faktoria położone poza rzymskim limesem z zasady były obsługiwane przez rozmaitych banitów-wygnańców, karnie usuniętych ze stolicy cesarstwa za rozmaite wykroczenia prawne, np. za sprzyjanie chrześcijaństwu lub jego wyznawanie. A młode rzymskie chrześcijaństwo odznaczało się niezwykłą gorliwością apostolską i misyjną, także wśród prześladowań. Wiadomo także, a to zwłaszcza dzięki badaniom genetycznym, że między obecną ludnością Polski a dawną z okresu wpływów rzymskich i wcześniejszą istnieje ciągłość. Prasłowianie, jako przodkowie większości Polaków i nasi praojcowie, żyli już w tym rejonie i ich chrystianizacja mogła być chrystianizacją po prostu Sądecczyzny. Jednak owe starożytne misje za pośrednictwem pracowników rzymskich faktorii można rozważać tylko jako możliwość, bo faktycznych ich śladów brak.
2. Z wielkomorawskiej (slowackiej) Nitry misja św. Metodego?
Można rozważać późniejsze czasy działalności
arcybiskupa Moraw i Słowacji
św. Metodego, apostoła Słowian, w kraju Wiślan, do
którego rejon Dunajca
około roku 875
należał.
Odpowiedni zapis z tamtych czasów, datowany na czas wnet po roku 885, jest,
a
mówi on o poselstwie świętego arcybiskupa w obronie jakichś wcześniejszych tu
chrześcijan, nękanych przez władcę Wiślan.
Oto
3. Z wielkomorawskiej (słowackiej) Nitry misja Iroszkotów?
W latach około r. 855 w państwie morawskim dochodzi do
szczytu konfliktu słowiańsko-niemieckiego. Bratanek i następca
władcy państwa wielkomorawskiego Mojmira książę Rościsław (846-870) postanowił
rozprawić się militarnie z samowolą elementów niemieckich w państwie
wielkomorawskim. A zaznaczyli oni tam swoją obecność już około 828, gdy
biskup Salzburga Adalram w księstwie Pribiny w Nitrze na Słowacji poświęcił
kościół ku czci św. Emerama i gdy w 831 r. biskup bawarskiej Pasawy Reginar
"ochrzcił wszystkich Morawian". Rościsław w walce z Niemcami odniósł zdecydowane zwycięstwo. W tym konflikcie ucierpiała
niestety i strona kościelna, kontynuująca pracę misyjną grupa duchownych
"bawarskich" ze swoim biskupem. Zostali znieważeni i wyrzuceni z
kraju. Relacjonują
o tym nie bez wielkiego oburzenia biskupi bawarscy w liście do papieża
Jana IX
w 900 r.:
Pierwszym jednak i faktycznym misjonarzem wśród Słowian "północnych" był św. Amand z kręgu Iroszkotów, który około 630 przeprawił się przez Dunaj na północ i pasterzował wśród Morawian albo Nitrzan, choć niewielu nawrócił i ochrzcił. Dopiero opat iroszkockiego klasztoru św. Piotra w bawarskim Salzburgu, Wergiliusz, ten, który w latach w latach rządów pierwszego chrześcijańskiego księcia Chocimira (752-769) wśród Słowian południowych w Karyntii nad Drawą zorganizował owocne misje biskupa Modesta (zm.+763), które uczyniły Karyntię pierwszym chrześcijańskim krajem wśród ludów słowiańskich, rozwinął także konkretną i zapewne osobistą działalność misyjną wśród Słowian żyjących na północ od Dunaju. Z tych misji brak jest relacji pisanych, a co najwyżej ślady archeologiczne i pewien szczegół w późniejszym, przejętym od Wergiliusza nauczaniu św. Metodego (+885) o tzw. antypodach, czyli jakby drugiej ludzkości, żyjącej gdzieś po drugiej, domniemanej wówczas stronie ziemi. Idea ta była uważana za heretycką, gdyż stwarzała problemy co do Adama jako jedynego ojca ludzkości i co do jednego zbawienia w Chrystusie, dlatego była zwalczana najpierw przez apostoła Niemiec św. Bonifacego - przeciw Wergiliuszowi, a w IX wieku przez biskupów bawarskich - przeciw św. Metodemu.
Wracamy do wspomnianego wyżej zwycięstwa Morawian nad Niemcami. Rościsław po nim przekazał część swojej dzierżawy, księstwo nitrzańskie, swojemu bratankowi Świętopełkowi, bardziej łagodnemu wobec elementów niemieckich, ale wypędzeni duchowni nie powrócili. Ich miejsce mieli bowiem zająć święci Cyryl i Metody wraz ze swoimi uczniami. A gdzie udali się ci wypędzeni duchowni? Zapewne tam, skąd później, w swoim czasie po tym samym szlaku misyjnym, choć w przeciwnym kierunku, pustelnicy Świerad i Benedykt przybędą do Nitry, by kontynuować swoje pustelnicze i apostolskie życie. Do roku około 855 trzeba więc datować ów stary szlak religijny Nitra-Tropie-Nitra. Bowiem właśnie ślady obecności i działania owych Iroszkotów widzimy w kilku miejscowościach nad Dunajcem, w Ziemi Sądeckiej, tj. w ośrodkach pustelniczych Tropia, Tęgoborzy-Justu, Iwkowej koło Tropia, a może i w osadzie zwanej Poświątne u św. Świerada ('Poświątne ad Sanctum Zoerardum' w zapisie sądowym z 1520 r.) koło Podegrodzia.
W Tropiu takim historycznym śladem jest pustelnia i kościół św. Świerada pustelnika. Według ustalenia archeologów romańska świątynia Tropiu sięga XI w. Natomiast według zapisu T. Miniego we Florencji (1620) i wcześniejszej inskrypcji, której ślady trwają do dziś na ścianie w prezbiterium, kościół fundowany był około 1045 r. przez Kazimierza Odnowiciela. Ta kamienna romańska świątynia jest w tym rejonie i w tym czasie wyjątkiem na Ziemi Krakowskiej. Nie mogła być zasługą krakowskich biskupów, niemających wówczas żadnego kościelnego wpływu na rejon Dunajca; taki datuje się dopiero na wiek XIII. Więc dla jakich chrześcijan powstał tu tak wczesny murowany kościół?
W Tropiu swoją wymowę ma też leśna kaplica-pustelnia św. Świerada. Średniowieczny historyk Jan Długosz, przebywający około 1461 r. na zamku w Melsztynie jako banita, nawiedził tę pustelnię w Tropiu i w swojej Historii pod rokiem 998 wiarygodnie zanotował: "W owym czasie dwaj mężowie wyróżniali się przykładnym życiem i obyczajami: Świerad, który nad rzeką Dunajcem, w pobliżu miasta Czchowa, w diecezji krakowskiej, zamieszkiwał pustelnię pod skałą, w której przez wiele lat trudził się dla Chrystusa i którą do dziś oglądamy, i Benedykt. Obydwaj pustelnicy, opuściwszy Polskę, udali się do Panonii i [...] trudzili się /dla Chrystusa/. Świerad, zwany też 'Zorardus', dzięki umartwieniom zasłużył sobie na chwałę wyznawcy, a Benedykt, przelawszy krew, został uwieńczony koroną męczeństwa". Owa Pustelnia do dziś jest miejscem i celem pielgrzymek. Także koło Podegrodzia miejsce zapisane w 1520 r. jako „Poświątne u Świętego Świerada” może być śladem czasowego tam przebywania tego świętego, zanim udał się na Słowację, gdzie w 1031 r. dokończył swojego żywota.
Sam patron kościoła w Tropiu, św. Świerad, który najpierw około roku 998 przez wiele lat, żyjąc w pustelni w Tropiu, "
Pewne rysy osobowości św. Świerada domagają się, by je jakoś
powiązać z elementami duchowości i kultury Iroszkotów, np.: jego przebywanie
w samotnej pustelni, wówczas nigdzie w pobliżu niespotykane; sposób jego
nocnych czuwań na modlitwie jakby za wzorem św. Patryka; wpisanie go przez
Maura do tych, którzy wybrali "pielgrzymowanie /pobyt na obczyźnie/ dla
Boga", co praktykowali Iroszkoci; złożenie jego ciała w Nitrze, w bazylice
św. Emerama. męczennika z kręgu Iroszkotów; sama wreszcie nazwa Tropie,
będąca odpowiednikiem i greckim tłumaczeniem topograficznej nazwy wsi
Zawrót, co wskazuje na
Iroszkotów, którzy byli fanatycznymi miłośnikami greki i
mieli z nią kontakt na co dzień, np. przepisując greckie manuskrypty. b) Na GÓRZE ŚWIĘTEGO JUSTA-JODOKA w Tęgoborzy W Tęgoborzy to wzgórze na trasie K75 zwane jest już przed rokiem 1374 Święty Just, Święty Just-Jodok albo Góra św. Justa-Jodoka. Upamiętnia ona miejsce życia jakiegoś pustelnika o tym podwójnym imieniu, zmarłego ponoć w 1009 r. ucznia św. Świerada. W 1400 r. zbudowano tam klasztorek ku czci św. Justa-Jodoka dla grupy krakowskich pokutników przy kościele św. Marka, zwanych markami. W opublikowanym w 1609 r. przez będącego w kontakcie z mnichami tegoż klasztorku Marcina Barańskiego życiorysie św. Justa z Tęgoborzy znalazła się informacja o ukazaniu się tego świętego małżonkom Pawłowskim, którzy wśród ciemności nocnych powracając z pielgrzymki ze Starego Sącza do Opatkowic czyli Zakliczyna, zagubili tu drogę. Ukazawszy się im św. Just miał im wręczyć płonącą pochodnię, dodając: "Będę wam przewodnikiem w drodze". Otóż ten tęgoborski pustelnik był zapewne naśladowcą i obrazem świętego Jodoka z celtyckiej Bretonii z VII w., znanego w Bawarii także pod imieniem Just-Jodok. Jego relikwie w Saint Josse-sur-Mer nad Kanałem La Manche były miejscem zbornym dla wyruszających ku Rzymowi, Ziemi Świętej czy do europejskich klasztorów i pustelni pielgrzymów iroszkockich. On był ich patronem w przysłowiowym iroszkockim "pielgrzymowaniu dla Boga". I oni rozszerzali jego kult w Europie. Widocznie doszli także nad Dunajec, gdzie powstał ośrodek pustelniczy dla tutejszej ludności, a jakiś późniejszy uczeń św. Świerada przyjął imię iroszkockiego patrona pielgrzymów, św. Justa-Jodoka.
c) W IWKOWEJ Napisany w 1064 r. przez biskupa Maura na Węgrzech Żywot św. Świerada notuje także Świeradowego ucznia, św. Benedykta, pustelnika, Towarzyszył on św. Świeradowi z Polski do Nitry, żył z nim w leśnej pustelni i, a po jego zgonie był dla Maura informatorem na jego temat. Maur zanotował, że Świerad przyszedłszy z Polski do klasztoru, otrzymał imię Andrzej. Jednak ani on, ani Długosz nie zanotował, jakie w polskiej młodości imię miał ów Benedykt. Ale w Iwkowej koło Tropia czci się jakiegoś pustelnika Urbanka i pokazuje jego pustelnię leśną, źródło i z niego wypływający potok też o nazwie Urbanek, przepływający obok pustelni. Choć tam czci się dziś św. Urbana papieża, to jednak nie zaginęła pamięć o jakimś pustelniku Urbanku, zapewne czcicielu papieża Urbana. Wolno go utożsamić z późniejszym Benedyktem na Słowacji. Otóż pytając o pochodzenie imienia iwkowskiego Urbanka czy Urbana, dochodzimy do alzackiego Ernstein, gdzie w 949 r. uroczyście wniesiono jego relikwie i eksplodował jego europejski kult, znów roznoszony przez pielgrzymujących po Europie Iroszkotów.
Zapewne przechodząc przez Ernstein, docierali oni do słowackiej Nitry i w okolice Tropia i Iwkowej. Sama nazwa Iwkowa, zapisana w 1327 r., pochodzi od imienia Iwo/Iwon. A to ma być celtycka wersja imienia Jan, zapewne założyciela i pana tej wsi. Sołtys zaś drugiej części wsi nosił imię Brykcjusz a to imię także celtyckie. Do dziś tam co dziesiąty mieszkaniec Iwkowej nosi nazwisko Szot, czyli po prostu Szkot, jak tłumaczą lingwiści (w Irlandii była także formacja klasztorów świeckich, rodzinnych).
W tej miejscowości żyje też tradycja jakiegoś rycerza węgierskiego o imieniu Bela. Ustalono, że chodzi tu o chroniącego w tej ziemi swoje życie kandydata do tronu węgierskiego, późniejszego króla o imieniu Bela I. Był synem kandydata do tronu węgierskiego po św. Stefanie, Wazula, księcia Nitry, oślepionego i uśmierconego w 1031 r. przez niemieckie stronnictwo Piotra Orseolo. Jako więc kolejny kandydat, Bela ratował swoje życie ucieczką i schronieniem najpierw w Pradze, a później pod osłoną Mieszka II przy polsko-węgierskim szlaku w pobliżu Tropia, zapewne właśnie w Iwkowej. On to urodzonemu zapewne w Iwkowej synowi nadaje imię wówczas modnego iroszkockiego świętego Magnus, które później, po powrocie nad Dunaj, Węgrzy zmienili na rodzime Geyza. To właśnie król węgierski Geyza I i znany czciciel św. Świerada, znany z tego, że przechowywał u siebie relikwię-łańcuch, narzędzie i pamiątka umartwień św. Świerada. Geyza zaś z kolei swojemu synowi, także przyszłemu królowi Węgier, nadaje imię Koloman czyli Kolumban, jakie nosił założyciel życia klasztornego w Irlandii. Król Koloman nosił także węgierski przydomek Konyves (Uczony), jaki historia i tradycja przypisuje zwykle Iroszkotom. . . . . . . . . . . . . . . . To wszystko chyba wyraźnie świadczy o tym, że był tu, na Ziemi Sądeckiej, jakiś ośrodek misyjny, pustelniczy i osadniczy Iroszkotów z centrum zapewne w Tropiu nad Dunajcem. Powstał on zapewne już w IX wieku i prawdopodobnie trwał do około 1018 r., tj. do czasu przejęcia władzy nad regionem przez Bolesława Chrobrego, naruszenia religijnego ośrodka nad Dunajcem i odejścia ostatnich pustelników, Świerada i Urbanka/Benedykta na południe, do macierzystego klasztoru koło Nitry. To nasza wielka, dotycząca Sądecczyzny, historia! Takie są nasze korzenie!
Drzewo bez korzeni nadaje się tylko na drewno!
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::: Podstawowa literatura polska /wybór/
Henryk
KAPISZEWSKI
Józef
Tadeusz
MILIK,
ks.
Ten historyk, profesor na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu, rodak Tropia, napisał kilka wartościowych publikacji na temat świętych Świerada i Benedykta. Najważniejsze: 4. Józef Swastek, ks., Święty Andrzej Świerad i jego kult w średniowiecznej Oławie do 1534 roku, [w:] Stanisław Pietrzak, ks. [red], Święty Świerad i jego czasy, Nowy Sącz 2001. Władysław BOBOWSKI, bp Rodak z Tropia, którego naukową specjalnością jest duchowość chrześcijańska (ascetyka), zajął się postacią świętego Pustelnika m.in. pod tym właśnie kątem:
Władysław
SZCZEBAK, ks
Stanisława TOMKOWICZA
Inwentarza zabytków powiatu sądeckiego.
Ryszard
GRZESIK
Leszek
BEDNARCZUK
Stanisław
PIETRZAK, ks.
Jerzy STRZELCZYK
Powrót do początku tej strony
Str.pryw.-genealog.
PIETRZAKOWIE.Pietrzak,
JANIKOWIE.Janik,
KURCZABOWIE,
SZLAGOWIE Nadto:
Gierałt.GIERAŁTOWIE |