"Jezus wziął chleb,
połamał go
 i podał uczniom mówiąc:
Bierzcie i jedzcie..."

Udzielanie Komunii św.
wprost do ust czy na dłonie?

 HOME-TROPIE

Ostatnia aktualizacja
tej strony

 20 paź 20

STREFA WOLNA OD IDEOLOGII LGBT   

 

Udzielanie Komunii św. wprost do ust czy na dłonie?

w tradycji Jezusa i Kościoła apostolskiego pierwszego tysiąclecia

 

Swoim językiem wystawionym na prostackim afiszu reklamowali internetowy w YouTube wykład dra Stanisława Krajskiego tradycjonaliści-lefebryści, ilustrując zarzut, który na swoje zachowanie  w Tropiu na mszy i po niej (Tadeusza Fąfary) i późniejsze działania w sieci ode mnie otrzymali (zob. na dole strony). 

Oto pełna odpowiedź na wyrażone w YouTube (link na dole tej strony) uwagi i myśli tradycjonalisty-lefebrysty, dra Stanisława Krajskiego (tekst poprawiony).

 


Powiedz im: STOP tej obrazkowej profanacji Eucharystii
przez krakowską sektę Stow. P.Skargi i PCh24 !!

http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/images/tak-bluzni-sekta-lefebra.jpg

Abstrakt
Nazywanie ohydą i profanacją tego, co i jak czynił Wieczerniku Jezus, a na Jego polecenie i przykład pasterze i ojcowie Kościoła Apostolskiego przez całe pierwsze tysiąclecie, to jest podawania Komunii św. na dłonie wiernym, przychodzącym do ołtarza w procesji z eucharystycznym śpiewem,  jest właśnie szczególną ohydą i profanacją wiary i tradycji Kościoła.
Dopuszczając się tego, lefebryści i inne ugrupowania sekciarskie, kultywatorzy niektórych późnych i powstałych na gruncie zaniedbań lub niewiedzy zwyczajów, stawiający średniowieczne zwyczaje nad Ewangelię, stają się niebezpiecznym źródłem niepokojów i agresji przeciw Kościołowi, zresztą zmęczonemu swoimi słabościami i zewnętrznymi obstrzałami ze strony wojującej ideologii LGBT i ruchów skrajnego liberalizmu etycznego i niewiary w Boga. W sposobie podawania Komunii wróćmy więc do wzorca Jezusowego, który "...Dał im, mówiąc: Bierzcie..."

 

„Nie można zarzucać profanowania Eucharystii osobom pragnącym z różnych powodów
przyjąć z wiarą i czcią Komunię Świętą do rąk" - oświadcza Komisja 

ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP, 3.10.2020

..........................................................................

Szanowny Pan

         Dr Stanisław Krajski (YouTube)

Dziękuję Panu za wypowiedź na YouTube (link dostępny na dole). Szkoda, że Pan nie skorzystał ze sposobności, aby pokazać klasę przez osobiste powiadomienie mnie o tym wystąpieniu.

Najpierw drobne sprostowanie i wyjaśnienie. „Kaplica” w której miałem mszę św. dla pielgrzymów nie jest niczym oddzielona od nawy kościoła: ani progiem, o którym pan kilkakrotnie informuje, ani drzwiami. To pomieszczenie jest jakby częścią nawy, wielkości może 3m na 4m  wszerz, gdzie jest tylko konfesjonał i ołtarz Miłosierdzia Bożego. Wróciłem do celebry w tym miejscu (jak celebrowano w okresie przedsoborowym, co pana powinno zadowalać), gdy nastał okres ostrej kwarantanny antywirusowej i postanowiłem wycofać się ze ścisku z kapłanami i ministrantami w maleńkim prezbiterium naszego kościoła, i z koncelebr tam sprawowanych.

W swojej wypowiedzi podsuwa Pan wielokrotnie myśl, że w trakcie liturgii i kultu Bożego zdrowie ludzkie nie powinno wchodzić w rachubę; że dla Boga nie trzeba siebie żałować!

Otóż nie jest to myśl Boża! Zdrowie i życie są darami od Boga. Sam Jezus też unikał przedwczesnej czy tzw. głupiej śmierci od zasadzek nieprzyjaciół i mamy wiele na to dowodów w Ewangeliach. Nadto tu nie musi być kolizji albo-albo, np. albo ciało – albo dusza; albo człowiek – albo Bóg. To nie ten temat. Trzeba raczej wybierać i jedno, i drugie. Jezus też wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest lekarzem nie tylko ludzkich dusz, ale i ich ciał. Bóg bowiem nie chce być Bogiem tylko umarłych, lecz także żywych – po to dal nam życie, przy którym mnie utrzymuje już 83 lata. Życie ziemskie nie przeciwstawia się wieczności; ono jest pierwszym fragmentem wieczności i mamy tu od Boga zadanie do wykonania, a nie wybór głupiej przyczyny śmierci od koronawirusa z ryzykanctwa i chojractwa!

Ponadto w tej pandemii, która - wbrew ideologii niektórych sekt - jest jednak rzeczywistością (o czym przekonali się np. oo. redemptoryści z TV Trwam i z tuchowskiego klasztoru), musimy dbać nie tylko o swoje zdrowie i życie, ale także czy przede wszystkim o życie drugich na naszych zgromadzeniach;  moje bowiem zarażenie może oznaczać zarażenie całego świata i tyleż tragedii, jak poucza ów przykład zakażonego Chińczyka z Huawei, który jeden zaraził wszystkie kontynenty.

Jeżeli więc udzielam Komunii, to muszę uważać, żeby nikogo nie zarazić od siebie, bo nie wiem, jaki jest dzisiejszy w tym względzie stan mojego zdrowia, czy jestem zdrów, czy zakażającym. Unikam więc w trakcie komunikowania wymiany wyziewów i wzajemnych dotknięć! Jednym słowem ręka komunikującego kapłana, trzymającego Hostię nie może być więcej symbolem zakażania, jak to się publikuje w mediach! Ręka z Hostią nie może służyć jak straszak do odpędzania ludzi od Komunii czy od ołtarza (zob. na dole, uwaga 3.)

Na czas epidemii (ale tym samym może już na stale) episkopat zaproponowała parafiom, żeby Komunię podawano zasadniczo i w pierwszej kolejności na dłonie, a tym, którzy którzy koniecznie chcą wprost do ust – na końcu (na podstawie doświadczeń, w krajach bardziej dotkniętych zarazą wymagają, żeby jeżeli podaje się do ust, to wtedy np. w jednorazowej rękawiczce albo z każdorazową dezynfekcją). Choć to baaardzo niewygodne, chwała Boża na tym nie traci; a zdrowie człowieka, które też jest chwałą Boga, zyskuje.  I niech Pan nie domaga się od księży jakiegoś treningu, specjalnych ćwiczeń, aby umieć nie dotknąć ust, lecz położyć delikatnie na końcu języka. Otóż to właśnie z tego powodu niekiedy Komunia spada z końca języka (zwłaszcza suchego u wielu ludzi) na posadzkę, jak się to stało we wspomnianym przez Pana przypadku; komu innemu nawet do... biustonosza (sic!);  i w obydwu przypadkach komunikant musi podjąć nie ksiądz, lecz dana osoba.  A nadto co zrobić, gdy niektórzy mają zwyczaj przyjmować Komunię wraz z niespodziewanym ruchem głowy do przodu; jaki tego skutek, niech się Pan domyśli i powstrzyma od pouczania bardzo już w tych sprawach doświadczonych starszych księży.

Na YouTube podaje Pan rzekomo gorszące zdarzenie, iż jakaś kobieta, przyjąwszy Komunią na rękę, bezpośrednio po mszy poszła do toalety i na pewno…......; (co,  musiała sobie pobrudzić tę rękę?). 

Więc dam inny przykład. Jakieś trzydzieści lat temu przybywa gdzieś od Krakowa czy Śląska wycieczka, zarażona jakimś dziwnym sekciarstwem astralnym. Fragment muru kościoła w Tropiu był właśnie chwilowo odsłonięty spod tynku przez archeologów, a ci wycieczkowicze w szczeliny kamiennego muru wkładali sobie dłonie, bo na Wawelu dowiedzieli się, iż podobnie jak w Jerozolimie, Rzymie, Delhi i na Wawelu, także w Tropiu ma być jakiś jeden z siedmiu na kuli ziemskiej czakramów - energetycznych skał astralnego lotosu). Jest akurat niedziela, niektórzy z wycieczki biorą udział w naszej mszy św. a także… przystępują do Komunii. Po mszy, zaraz po wyjściu wiernych z kościoła wpada z zewnątrz uczeń szkolny, niosąc mi komunikant: Proszę księdza, jakaś pani wyszła po Komunii na zewnątrz, wypluła tę Komunię i włożyła ją do szpary w murze, żeby wzmocnić czakram i długo trzymała tam dłoń… Tak więc, Panie doktorze, nawet podawanie do ust nie uchroni Ciała Pańskiego od dziwacznych czy chorych pomysłów rozmaitych bluźnierców czy świrów.

W swojej wypowiedzi na YouTube jedno się Panu przeoczyło, co powinno być najważniejsze! Przypomniałem bowiem w liście o prawdziwej, a nie domniemanej tradycji udzielania Komunii, bo  Jezusowy i Kościoła apostolskiego zwyczaj udzielania Komunii przez niemal całe pierwsze tysiąclecie chrześcijaństwa. Nie zauważył Pan nawet, jakie były słowa i polecenie Jezusa, jak udzielił na ręce pierwszej Komunii, tworząc zarazem WZORCOWĄ TRADYCJĘ, bo dodał: To czyńcie na moją pamiątkę (zwyczaj Komunii do ust wszedł około IX-X w. na pewno dlatego, że wcześniej podawano dzieciom a nawet niemowlętom (z konieczności) wprost do ust; i tak stawała się ona zwyczajem całego życia tych jednostek. Zresztą o niektórych kościelnych zwyczajach, przez niektórych zwanych nawet tradycją, nie zawsze decydowali znawcy Objawienia Bożego – niekiedy raczej niedbali i niedouczeni w teologii).

Ale jakiekolwiek byłyby przyczyny późniejszego odejścia od Jezusowej i apostolskiej tradycji, to jednak bluźnierstwem najwyższej rangi jest nazywać ją w dzisiejszych czasach OHYDĄ, PROFANACJĄ, MASOŃSKIM czy nawet CZARCIM zwyczajem, jak określa się go w mediach tzw. tradycjonalistów. Czy ci potomkowie ideologii Lefebra naprawdę nie wiedzą, jak straszliwie bluźnią Chrystusowi?

Zwolennicy nowożytnej czyli spod znaku Lefebra tradycji wmawiają nam, że ręce nasze są niegodne dotykać Ciała Pańskiego - że powinny to być ręce konsekrowane. Otóż Jezus nie brzydzi się naszym ciałem i naszymi rękami. Za swojego życia pozwalał się dotykać rękami i sam dotykał, choćby dla uzdrowienia. Bóg w ludzkie ciał tchnął swego ducha. Zresztą przyjął ludzkie ciało, stając się ciałem, cielesnym człowiekiem. W sakramencie chrztu i bierzmowania jesteśmy wystarczająco "konsekrowaniu" do udziału w sakramentach Kościoła. Czemu więc markocić? Proszę zwrócić uwagę, że nie brak wypowiedzi Jezusa, iż źródłem zła jest serce człowieka, jego wnętrze, a nie ludzkie dłonie! (Mt. 15,18 i nast). I w ogóle nie należy wykopywać między nami a Bogiem rowu nie do przebycia ani nieprzekraczalnych balasek oddzielających! Co innego szacunek, cześć i uwielbienia Boga, a co innego sztuczny, tworzony przez człowieka, dystans. Dlaczego Bóg nazwał siebie imieniem Jahwe - "Jestem, który jestem"? Nie oznacza to Boga filozofii, istniejącego sam z siebie (choć to prawda), lecz: "jestem tym, który tu stoję, który cię strzeże, osłania i broni, który dba o ciebie". I do tej bliskości Boga nawiązuje nazwanie Chrystusa Emanuel - Bóg z nami. Należy z tego wyciągnąć praktyczne wnioski!

Z tym wiąże się jeszcze jedna sprawa, pojęcie przymiotów Boga. Teologia podkreśla, że u Boga istnieje jedność przymiotów. Nie można mówić: tej jest największy przymiot, a ten taki mniejszy, taki wybrakowany! Nie można wie przeciwstawiać miłosierdzie i ta modna w mediach "czułość Boga" - przeciw sprawiedliwości Boga. U Boga miłosierdzie jest sprawiedliwe, a sprawiedliwość jest miłosierna. Jest tożsamość tych przymiotów. Słusznie współcześni tradycjonaliści, krytykując wyizolowanie miłosierdzia spośród innych przymiotów Boga, popełniają ten sam błąd w sprawie sprawiedliwości. Głoszą Boga sprawiedliwego ale w sensie sprawiedliwości tylko karzącej. Tymczasem prorok Jeremiasz z taką radością ogłaszał Zbawiciela pod imieniem "Pan naszą Sprawiedliwością" (Jer 33,16). Bóg jest nasza sprawiedliwością, bo daje nam wszystko, co się nam "należy" na podstawie Jego obietnicy i dobroci. Karanie Boże nie może dominować, co zdarza się tradycjonalom, w pojęciu Bożej sprawiedliwości.

........................

Uwagi
1. Podoba się mi sposób przystępowania do Komunii św. na większości mszy w Tropiu. Wierni podchodzą ku ołtarzowi środkiem kościoła w podwójnym szeregu (przeważnie do dwóch kapłanów), śpiewając równocześnie śpiew procesyjny - zgodnie z tradycją starożytnego Kościoła (pozostałością tego śpiewu procesyjnego jest w codziennej mszy antyfona, którą kapłan, jeśli brak śpiewu, powinien odczytać po swojej a przed przed udzieleniem wiernym Komunii. Prawie wszyscy przyjmują komunia na wysunięte do przodu i elegancko nałożone na siebie dłonie wyobrażające tron dla Eucharystii, o którym wspominają starożytne zasady i przepisy liturgiczne.

Prawdopodobnie nie jest to tymczasowość. Sygnały od epidemiologów wskazują na potrzebę stałego czuwania sanitarnego tak ze względu na koronawirusa, jak i na inne drobnoustroje i wirusy typu grypowego, które zwyczajowo ujawniają się bez zapowiedzi. Ale nadto zwłaszcza ze względów teologicznych, które sugerują słuszność praktykowania Jezusowej i apostolskiej tradycji, a nie tego czy innego późniejszego synodu.


2. Źle się stało, że ktoś (T.F) wszedł z buciorami między mną a pielgrzymami z Wieliczki. Ich około 20 lat trwający zwyczaj radosnej pielgrzymki corocznej do św. Świerada pustelnika w Tropiu, prowadzonej przez wielicki Związek Niewidomych i emocjonalny związek, który owocował także moją celebracją dla nich mszy jubileuszowej 75-lecia związku w  tamtejszej solnej bazylice, niefortunnie się skończył. Pytam się nie od dziś, po co ta wojowniczość tradycjonalistów-lefebrystów? Czy nie mogliby bez niej, w spokoju ducha i wiary, realizować niektóre wspólne grupowe ideały swojej obecności w Kościele?

 

3. Pan Krajski na YouTube jeszcze jedną gafę popełnia: nie wie, albo świadomie ignoruje fakt, że zakażenie się księdza funkcjonującego w kościele i liturgii ma szeroki oddźwięk i znaczenie społeczne. O fakcie zakażonego księdza informują prawie wszystkie media i organizuje się wielorakie poszukiwania wspólników - tych co byli na nabożeństwie, tych którzy się u tegoż księdza spowiadali, tych, którzy przyjmowali Komunię św. albo stykali się w kancelarii lub osobiście. Rezultat oczywisty: omijanie kościołów i księży szerokim łukiem, skoro mogą zakażać. Czy może o to chodzi Krajskiemu?
Nadto jeszcze: zamyka się świątynię, dokonuje chyba niszczącej dezynfekcji, zakazuje się urządzania nabożeństw, a pozostałych duchownych - współpracowników zamyka się w kwarantannie. Czy także o to chodzi Krajskiemu?

 

4O kościele wziętym w trzy, działające z zewnątrz lub jego wnętrza ognie (popr. 18.09.2020)

A. Pierwszy i najstarszy ogień antykościelny to wojujące grupy spośród ateistów oraz obcych wierzeń i innowierczych sekt. Ale tym tematem nie warto tu się zajmować

B. Drugi ogień to współczesne grupy zorganizowanych zboczeńców moralnych, teraz głównie ukryte pod płaszczem ideologii LGBT i podobnych, wspierane głównie przez ośrodki przemysłu aborcyjnego.

C. Trzeci ogień antykościelny to lefebrowski skrajny tradycjonalizm, działający nadal głównie wewnątrz Kościoła, chociaż odcinający się od tego istniejącego obecnie Kościoła, więc sekciarski (od łac. secare 'ciąć, odcinać').

 

Ruch lefebrowski zainicjowany został przez francuskiego kardynała Marcela Lefenvre, inicjatora m.in. kapłańskiego Bractwa św. Piusa X. Odrzucił on dekrety Soboru Watykańskiego II, dotyczące zwłaszcza wolności religijnej i reformy liturgii, bez zgody miejscowego biskupa wyświęcał na kapłanów kleryków Bractwa, za co spotkała go suspensa, a następnie bez zgody Stolicy Apostolskiej konsekrował czterech arcybiskupów zapewne dla planowanego przez niego odrębnego Kościoła, za co został razem z arcybiskupami ekskomunikowany, czyli wyłączony ze wspólnoty Kościoła; w tej ekskomunice zmarł. Ideologię lefebrystów kontynuuje do dziś pozakościelne Bractwo św. Piusa X.

Lefebryści, zwani też katolikami-tradycjonalistami, rozpoznawalni są dziś po wielu objawach i odmiennościach. Właściwie to oni starają się być odmiennością od Kościoła obecnie istniejącego, odcinają się od Kościoła w wielu punktach, niekoniecznie tylko w tym, co w kościele powinno być poprawione, więc mogą być nazwani sektą (od łać. seco - tnę, odcinam).
     C1/ przeważnie całościowo krytykują tzw. soborowych i posoborowych papieży, począwszy od Jana XXIII do dziś i niekiedy odmawiają im nawet ważności wyboru. Tymczasem postulatem naszej wiary jest, by papież w oficjalnym nauczaniu okazywał wierność i bezbłędność; natomiast niedociągnięcia i osobiste potknięcia lub nawet grzechy nie pozbawiają papieża uprawnień następcy św. Piotra Apostoła i należnego mu szacunku;

     C2/ wykazują nienawiść do innych religii i wierzeń, domagając się nadrzędności rzymskiego katolicyzmu nad państwem i innymi religiami. Tymczasem Kościół od początku przeważnie uznawał odrębność państwa i Kościoła, a w innych wierzeniach widzi raczej nieudolną, nieskuteczną  lub niekiedy błędną próbę "szukania Boga jakby po omacku", jak mówił św. Paweł, a temu jednak należy się jakiś szacunek;
     C3/ za bezbłędnie i nadal obowiązujące uważają wszystkie liturgiczne prawa i zwyczaje ostatnich stuleci przed Soborem Wat. II, co manifestują przywiązaniem do ołtarzy z nadstawami przy ścianie kościoła (jako niby "twarzą do Boga"), demonstracyjnymi gestami, komunią tylko na klęcząco, tylko przy balaskach, podawaną tylko ręką kapłana i tylko wprost do ust (nazywając Jezusowy i Apostolski sposób podawania na dłonie haniebnym lub profanacją Eucharystii. Nadto odznaczają się  przywiązaniem do magicznych symboli, magicznego używania wody święconej, egzorcyzmów i niektórych tekstów modlitewnych, eksponowaniem niesprawdzonych objawień prywatnych i pomnażaniem pseudo objawień, wywyższaniem posługi egzorcystów,  a równocześnie odmawianiem Kościołowi prawa do oczyszczania liturgii mszalnej z niepotrzebnych dodatków i błędnych naleciałości. Tymczasem Kościół zawsze miał i wykonywał prawo kształtowania liturgii, by była jasnym przekazem wiary, zgodna z duchem Ewangelii i w miarę prosta i dostępna dla dzisiejszego człowieka.

     C4/ wykazują ducha wojowniczego i tym się chlubią; nawet ustalone i wypływające z Nowego Testamentu określenie Kościoła na ziemi w ramach świętych obcowania - "kościół pielgrzymujący" - zamieniają sobie na bardziej popularną w okresie przed Wat. II, "Kościół walczący" (niby przeciw grzechowi, ale faktycznie z pozakościelnym światem). Nie biorą przy tym pod uwagę, iż świat takie określenie zupełnie inaczej rozumie. Nie zauważają też, iż w Aktach męczenników Kościoła starożytnego ich "walka" oznaczała wytrwałe raczej znoszenie prześladowania i męczeństwa, a nie awanturnictwo.

 

xStanP
telefon: 601 918 322
pietrzakstan@poczta.onet.pl

Afisz do filmu (z moim dopiskiem podsumowania)

 

Link do wypowiedzi dra S.Krajskiego na YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=snu1xH00vck&feature=share&fbclid=IwAR3UQhZ-J5T0a_qOyF9QevgryQTynD9OtiDuKD0dA9KGGqex1YuBN9btp70